• ZAPISY - SOCCA PRO CUP 2025
  • Regulamin
  • Zgłoś drużynę

Flagman górą w hicie kolejki

Za nami kolejny dzień rywalizacji w pierwszym tygodniu rozgrywek PRO. Najciekawiej było na Kłokoczycach, gdzie Flagman poradził sobie Ceresit w spotkaniu, które śmiało można określić mianem hitu tygodnia.

Faworit po znakomitych występach w zimowych rozgrywkach został sprowadzony na ziemię przez FC 78 Wrocław, które udowodniło, że celem na wiosnę jest awans. Już po dziesięciu minutach udało się objąć trzybramkowe prowadzenie. Faworit nie ułatwił sobie sytuacji ze względu na żółtą i czerwoną kartkę, jakimi zostali ukarani jego zawodnicy, a przewaga zamiast topnieć, to z minuty na minutę tylko rosła. Ostatecznie FC 78 Wrocław zdobyło aż dziewięć bramek, a Faworit zaliczył jedynie honorowe trafienie.

Wracające po pewnym czasie do rozgrywek PRO Słoneczne Krzyki okazały się lepsze od debiutanckiej ekipy KS Amatorka. Przed ponad 40. minut spotkanie układało się po myśli KS Amatorka, bo udało się objąć prowadzenie 3:1, jednak Słoneczne Krzyki zebrały się w sobie i ruszyły w pogoń w samej końcówce meczu. Dwa gole w 42. minucie pozwoliły doprowadzić do wyrównania, a w 49. minucie padła bramka, która przesądziła o zwycięstwie Krzyków.

W starciu dwóch beniaminków lepsze okazało się UBS. Wynik otworzyły co prawda Łojowice Jónajted, jednak już w 20. minucie UBS prowadziło 3:1. W 40. minucie padła jeszcze czwarta bramka i gdy wydawało się, że losy tego meczu są już rozstrzygnięte, Łojowice ruszyły jeszcze w desperacką pogoń. Udało się jednak strzelić jedynie dwie bramki i na wyrównanie zabrakło już czasu.

W poprzednim sezonie Warriors spisywali się lepiej od Sokoła Wrocław i to znalazło potwierdzenie również na inaugurację wiosny. Po pierwszej połowie Sokół prowadził 2:1, jednak po zmianie stron Warriors wzięli się w garść i najpierw doprowadzili do wyrównania w 31. minucie, a potem wyszli na prowadzenie w 42. minucie i nie oddali go już do samego końca.

Przyjaciele z Boiska nie potrzebowali ani chwili na aklimatyzację po przenosinach na Kłokoczyce i z swoim pierwszym spotkaniu rozgromili brązowego medalistę jesiennych rozgrywek Superligi PRO! Pierwsza połowa dała Przyjaciołom z Boiska skromne prowadzenie (2:1), a do 39. minuty Team Maślice miał jeszcze rywala w zasięgu i przegrywał zaledwie dwiema bramkami. Ostatnie fragmenty to jednak prawdziwa nawałnica na bramkę Maślic. Przyjaciele aż sześciokrotnie znaleźli sposób na obronę rywala i tym samym bardzo pewnie zgarnęli pierwszy komplet punktów w sezonie.

W starciu jednej z czołowych drużyn poprzedniego sezonu i spadkowicza nastąpił podział punktów. Magicy z Rio strzelili gola już w 2. minucie, ale ControlTec dosyć szybko zdołał doprowadzić do wyrównania. Tuż przed przerwą Magicy ponownie objęli prowadzenie, natomiast ControlTec nie miał zamiaru się poddawać i po zmianie stron jeszcze raz zdołał zaskoczyć obronę rywala. Więcej bramek w tym spotkaniu już nie padło i obie ekipy muszą się zadowolić jednym punktem na start sezonu.

Beniaminek zaczyna przygodę w Ekstraklasie od zwycięstwa! Początek nie wyglądał jednak optymistycznie dla Niedzielnych Kopaczy, bo jako pierwszy swoje konto bramkowe w 14. minucie otworzył Chaos Wrocław. Kluczowa okazała się jednak końcówka pierwszej połowy, w której Kopacze dwukrotnie trafiali do siatki, a w drugiej części dołożyli jeszcze kolejną bramkę, która zapewniła im trochę spokoju. Chaos zdobył jeszcze gola kontaktowego, jednak dał rady doprowadzić do wyrównania.

Hit dnia i hit całego pierwszego tygodnia padł łupem Flagman. Mistrzowie jesieni Superligi PRO i mistrzowie PRO Futsal League okazali się lepsi od mistrzów zimy. Pierwsza połowa to nieustanna wymiana ciosów. Za każdym razem gdy Flagman wychodził na prowadzenie, Ceresit doprowadzał do wyrównania. Druga część należała już jednak do obrońcy tytułu z jesieni, który dołożył trzy kolejne trafienia i zdołał zneutralizować ofensywne poczynania przeciwnika.

Na koniec dnia WildBoars zrobili to, co potrafią najlepiej, czyli urządzili prawdziwy ofensywny koncert. Po pierwszym kwadransie był remis 3:3 i zanosiło się na wyrównane widowisko, jednak potem Dziki zaczęły już wyraźnie dominować. Ofensywna maszyna rozpędziła się na dobre i zatrzymała się dopiero na dziewiętnastej bramce, a Piango zwyczajnie nie było w stanie wytrzymać tego tempa.